Puszcza Kurpiowska

Ogólny rzut oka na puszczę kurpiowską

/Przedruk z „Puszcza Kurpiowska  w pieśni”/

Za rzeką Narwią w Ostrołęce rozpoczyna się Puszcza Kurpiowska: lasy, lasy i   piaski. Ale aby bliżej poznać tę  puszczę , trzeba dostać się do jej głębin, zajrzeć do chat kurpiowskich, przypatrzeć się życiu tego biednego ludu, wniknąć w jego potrzeby, poznać jego gwarę, przysłuchać się podobnej do nawoływania nocnej „pućki” i do poszumu leśnego jego pieśni, która tam codziennie na polach, łęgach, na łąkach i w lasach się rozlega. Wtedy dopiero poznasz cały urok tej smutnej, ale ciekawej okolicy.
Puszcza  Kurpiowska, to puszcza szeroka i długa, ciągnie się  bowiem od Chorzel, Bartnik i Nowej Wsi, po Kolno i Nowogród,  Nowogród od Ostrołęki po granicę pruską.
Dawnymi czasy cały ten szmat ziemi podzielony był na Puszczę Nowogrodzką  i Ostrołęcką vel Myszyniecką. Dziś ludność tamtejsza podziałów tych nie zna i całe te przestrzenie nazywa  puszczą Kurpiowską, a stolicą całej puszczy jest Myszyniec, na rz. Rozogą położony.
Puszcza Kurpiowska jest rażąco odmienna od innych okolic kraju i robi wrażenie smutne i przygnębiające. Gościńce  piaszczyste i tak szerokie, że  w niektórych miejscach np.: na trakcie idącym z Chorzel do Myszyńca z pięć wozów obok siebie jechać może.
Gleba mało urodzajna, przeważnie piaski i sapy i dlatego kurpiki sieją najwięcej żyta i gryki. Owies i jęczmień tylko przy dołkach się udaje. Kartofle za to obficie się  rodzą. Pszenicę mogą siać tylko niektóre wsie, jak : Dylewo, Dąbrowy, Myszyniec Stary, Surowe i Wolkowe, i to tylko miejscami. Łąk na puszczy jest bardzo dużo, ale większość kwaśnych, mało żyznych. Do osuszenia ich i użyźnienia potrzeba rowów, kanałów, a to może przeprowadzić tylko rząd, bo Kurpie są za biedni, by mogli sobie na takie wydatki pozwolić. Całą ozdobą Puszczy Kurpiowskiej są olbrzymie, mimo poczynionych przez Niemców w czasie wojny spustoszeń – bory i lasy. Z gatunków drzew najlepiej się tu udaje sosna, brzoza i olcha. Świerk i dębina gdzieniegdzie tylko rosną, grabiny wcale nie widać.
Dawnymi czasy  aż się tu roiło od grubego zwierza. Były tu sarny, dziki, jelenie, łosie, nawet żubry się zdarzały. Jeszcze dziś starzy kurpikowie z radością wspominają te piękne czasy. Obecnie zaledwie zająca, lisa i kune i to w małej ilości spotkać  można. Saren nie ma , a jeżeli się jaka pokaże, to przychodzi z pobliskich pruskich lasów. Lichy zwierzostan wskazuje, jak na Puszczy rozwinęło się kłusownictwo. Z ptactwa dawnymi czasy było bardzo dużo cietrzewi. Przed samą wojną trafiało mi się jeszcze spotkać je w okolicy Bandyś, dziś ich również nie ma. Kaczek za to jest bardzo dużo na rzekach: Omulwi, Rozodze, Pisie, Szkwie, na olbrzymim zabagnionym jeziorze Serafin i na wielkich błotach: Karaska i Kopaczyska. W lasach i na polach jest bardzo dużo kuropatw, jarząbków i drozdów. Słomki też tu swoje ciągi tutaj mają. Na smugach i łąkach odzywają się kuliki,  bąki, czajki, boćki i bekasy. Na wiosnę przylata tysiące dzikich gęsi, żurawi, nawet łabędzie kurpiki  spotykają /opowiadał Kurp z Sidziego Borku/.
Puszczę tą zamieszkuje  przed 14 wiekiem osiadły tu lud,  Kurpiami zwany.  Nazwę tą otrzymał od obuwia łyczanego, jakie  dawnymi czasy nosił. Głowę nakrywa czapką z sukna  granatowego – maciejówką / dawniej noszono filcowy czarny niski  półcylinder. Kołnierzyka ani krawata Kurpie nie noszą, bo mają kołnierz u koszuli wykładany, ładnie czerwonymi nićmi wyszywany, podobnież mankiety u rękawów.. W miejsce krawata noszą pod szyją faworek czerwony lub zielony w kokardkę związany. Kobiety noszą  koszulę płócienna z szerokimi rękawami, kołnierzykiem wykładanym, czerwonymi nićmi wyszytym. Na koszulę „kitel” czyli suknie w pasy lub kratki przez siebie samą udzianą i zrobiona. Kolor kitla przeważa czerwony z żółtym i zielonym, choć i innych kolorów używają. Na  piersi kurpianka wkłada wcięty „zistek” tj. sznurówkę z atłasu czarnego, zielonego lub amarantowego trzema lub więcej spuszczającymi się na biodra klapkami. Wokoło szyi kilka sznurów bursztynowych  lub szklanych paciorków, zakończonych krzyżykiem. Zamiast sznurówki noszą jeszcze lużne kaftaniki „jacki” obszyte wokoło koronką czarną a nie raz i złotym szychtem. Na głowę zarzucają kwiecistą wełnianą lub perkalową chusteczkę, „na zakład” założoną, z tyłu związaną. Małe dziewczynki od sześciu lat i niżej ubierają się  tak jak  stare kobiety.
Mężczyźni latem, w dzień powszedni chodzą boso lub w chodakach z partu /płótna grubego/ grubego podszewki skórzanej, w  spodniach z grubego białego płótna lub cejku i w koszuli swojej roboty. Zimą na koszule nadziewają ciepły „lejbzik” – kaftan i  „spancerek” tj. kamizelkę cajkową albo sukienną, a na to podszyty kożuchem sukmanek.
Kobiety w dzień powszedni, latem chodzą tylko w koszuli i kitlu, zimą na koszule wdziewają sznurówkę albo ciepły kaftanik, a do  kościoła narzucają na plecy wełniany, w kratki robiony, różnokolorowy fartuch  albo dużą ciepłą chustkę.
Niektóre kobiety okrywają się kraciastymi kilimami swojej roboty. Przy domu na nogi nic nie wkładają /niektóre kładą drewniaki/. Do kościoła nakładają „cizamki” tj sznurowane kamasze.
Kurpie ogólnie są ludem dorodnym. Mężczyźni wzrostu średniego, choć trafiają się i wysocy; twarz mają pociągłą, nos dosyć długi i duży. Kobiety są nieduże, ale za to tęgie,  „opiekłe” jak to same o sobie śpiewają: