Puszcza Kurpiowska

Wszyscy  pomyci  i  uczesani czekają na swojego proboszcza.

Kurp jest uparty i z trudnością daje się przekonać. Można mu nieraz całymi dniami tłumaczyć, on wszystkiego wysłucha, nawet  będzie  przytakiwał, ale zrobi po swojemu.

Obfitość lasów, wspólne obcowanie chłopców z dziewczynami – w czasie pasionki, na jagodach, grzybach, niski poziom oświaty i kultury, są powodem niemoralności, jaka w śród mieszkańców Puszczy częściej się przytrafia niż gdzie indziej. Utrata cnoty jest tam częstszą, co potwierdzają sami w swoich pieśniach zalotnych.

Często opiewa się w nich płacz i narzekanie dziewcząt na utratę „zionka” – wianka.

Np.:              

Kalino, malino, czerwona jagodo,
Cemu opłakujes, dziewczyno niebogo.
Opłakuje tego, zianka rucianego,
Zem go utraciła dla Jonka swojego.

Tyle o wadach Kurpiów. Teraz pozwolę sobie wspomnieć o ich zaletach.

Przede wszystkim jest to lud głęboko religijny i do swej wiary nieraz fanatycznie przywiązany. Na nabożeństwa garną się całą kompanią  – starzy, młodzi i mali. Do sakramentów świętych przystępują wszyscy,  z małymi tylko wyjątkami. Proboszcza swego, jeżeli on jest im ojcem i nie pogardza nimi, szanują, kochają i całkowicie mu ufają. W każdej kłopotliwej sprawie idą do księdza proboszcza po radę mówiąc: „Ojczulku! Jagódko!  – poredź  noma, bo momy strasne zmartsianie”. W czasie oktawy Bożego Ciała zakupują mszę św., biorą obrazy i chorągwie z kościoła, śpiewając różne pieśni religijne obchodzą granice pól swojej wioski. Kurp jest bardzo gościnny. Dawniej wychodząc w pole do pracy, nie zamykał on swojego domu, na stole zostawiał chleb, miód i wodę w dzbanku, aby podróżny mógł wypocząć pod jego dachem  i pokrzepić swoje siły. Dziś jeszcze można się tam najeść  jedynie za „Panie Boże zapłać”. Pod względem patriotycznym znani są Kurpie z historii, jak to na Kopańskim Moście, niedaleko Myszyńca   /pod Sidzim Borkem/ w roku 1708 pod wodzą Kurpia – Borowego, walką podjazdową pobili kilku tysięczną armię króla szwedzkiego Karola XII, przez niego samego prowadzoną. W lesie Jedynaczewskim  pod Łomżą, spoczywa Kurp – bohater Stach Konwa, który w czasie walki  Sasów z Leszczyńskim o tron  polski, został zdradzony przez pułkownika szwedzkiego Rembindera i zamordowany. Na trakcie z Myszyńca do Czarni, na krańcu lasu, jest miejsce przez miejscowy lud  „miejscem poległych” zwany, gdzie pochowanych jest kilku  powstańców – Kurpiów, przez moskali w roku 1863 zabitych. Nikt może w Polsce nie jest tak przywiązany do swojego kąta, do zagonu ojczystego jak Kurp. Nie mogąc się wyżywić na swoich piaskach, niejeden jedzie hen.. za morza  po chleb, a co spojrzy w stronę Polski, to płacze za swą Puszczą,  za swoją rodziną, za swoimi borami, lasami, piaskami.. Do ust przyciska grudkę ziemi, którą z sobą wziął na pamiątkę i którą chciał mieć przy sobie, gdyby mu przyszło na obcej ziemi umierać. Różni ludzie wynaradawiają się w Ameryce: – rzadki wypadek, żeby Kurp zapomniał, że jest synem polskiej puszczy. Jak tylko mu Bóg dopomoże uciułać trochę grosza, stęskniony wraca do kraju na łono swej puszczy.