Puszcza Kurpiowska

Chocim mała, ale gruba,
Urosne ci, jek i druga.

Wąsy i brody ogólnie  mężczyźni golą, włosy  noszą dłuższe niż w innych okolicach. Kobiety czeszą się przez środek głowy, włosy splatają w dwa warkocze i spuszczają je na plecy. Powiadają że czynią to na pamiątkę, że i Matka Boska nie spinała włosów, ale je na ramiona spuszczała. Barwa włosów przeważa jasna, choć i szatynów na puszczy jest bardzo dużo. Oczy niebieskie, rzadko piwne, cera u kobiet młodych nadzwyczaj  delikatna, bieluchna, że i nie jedna warszawianka by im pozazdrościła. Starsze kobiety na twarzy robią się żółte, sparciałe. Mężczyźni starsi mają cerę śniadą. Sposób odżywiania się u Kurpiów jest jeszcze pierwotny. Najgłówniejszymi ich potrawami są: „rejbaki” tj. kluski, placki z kartofli, „pampuchy – placki z mąki i „jagła” tj. kasza jaglana  /z prosa/ z mlekiem, kartofle z mlekiem, kartofle z kapustą  /w kapuście dużo kaszy jęczmiennej i trochę sadła/. Mięsa Kurp nie widzi, chyba na święta i  przy rodzinnej uroczystości /chrzciny i wesele/. Po pogrzebie idą Kurpie do karczmy na poczęstunek, gdzie piją  „psiwo’ i  jako zakąskę jedzą chleb , czasami kiełbasę. Kurp jeżeli prosiaka uchowa, to go sprzeda na podatki, lub coś do domu kupi. Nic też dziwnego że kurpie nędznie wyglądają i szybko się starzeją. Dawnymi czasy, kiedy na Puszczy kurpików było jeszcze mało, a lasów była moc, zajmowano się tutaj bartnictwem, łowiectwem,  w niektórych  miejscowościach  i rybołówstwem. Dziś głównym zajęciem jest praca na roli. Ziemia lekka piaszczysta i sapowata kiepsko rodzi i wszystkich wyżywić nie jest zdolna. Idzie więc biedny  Kurp, na zarobek do lasów rządowych, idzie do Prus Wschodnich, jak bieda dokuczy i zarobków nigdzie znaleźć nie można, jedzie za morza, do krajów bogatych, jak do Ameryki, Kanady, Brazylii, byle „niescęsną dolę poprazić”. Najważniejszym źródłem dochodów Kurpiów jest przychówek krów, świń, owiec. Lubią też  hodować młode żrebaki „ kiziaki” które doskonale wychowują i sprzedają za dobre  pieniądze  do Prus lub na szlachtę. Kurpianki wyrabiają delikatne, piękne płótna „part”, a także  z wełny owiec robią sukno na  chłopskie ubrania i wełniane kilimy, płócienne kolorowe chodniki, które sprzedają często aż w odległych miastach. Duże zyski czerpią również ze sprzedaż suszonych grzybów,    borówek, jagód – których tutaj obfitość  się rodzi. Kurp, jak i każdy człowiek nie jest bez wad.. Słyszałem od wielu osób, że są na ogół leniwi. Jeżeli chodzi o mężczyzn – to się najzupełniej zgadzam. Lubią oni się  wałęsać, po podścianiu z sąsiadami przesiadywać i „fefkę” /fajkę/  palić i dlatego też  w gospodarstwie  i codziennym ich życiu niema  porządku i ładu, bo wszystko się robi „jek leci” tzn. jak bądź.  Kto musiał i wyjechał za granice i tam popracował i widział jak ludzie pracują  i żyją,  większy dostatek w ich domach, i widział wiele pięknych rzeczy  – po powrocie inaczej też wziął się do pracy.  Wielu z nich nie gorzej  gospodarzy niż szlachcic.  – Kobiety – ogólnie są pracowite, nie tylko dzieci i dom  oporządzą, ale jeszcze mężom w podwórzu pomagają. A ile to pracy wkładają one  w uprawę lnu i przerobienie go na płótno. One też  pracują przy zbiorze żyta, pieleniu i  „żeciu” prosa. Kradzieży na Puszczy nie ma, bo Kurpie, zdybawszy złodzieja  na uczynku, tak go osądzą i ukarzą, że więcej kraść nie przychodzi. Jedyną kradzieżą której Kurp się dopuszcza, a której za grzech sobie nie poczytuje, jest wyrąbanie drzewa w lesie rządowym. Urobienie sobie tego rodzaju sumienia pochodzi stąd, że przed uwłaszczeniem każdy Kurp miał prawo wyrąbać tyle drzewa, ile mu było potrzeba. Później rząd rosyjski uwłaszczył Kurpiów, skasował wszelkie przywileje a między nimi i wolny wyrąb drzewa. Kurpie jednak praw swoich zrzec się nie chcieli i lasy dawnym zwyczajem za swoje uważali i uważają i drzewa rąbią. Wódkę rzadko który Kurp pije, bo  się jej uroczyście wyrzekał na świętej Misji w Kadzidle  roku 1858. Piwo za to, zwłaszcza „browarne”, ma u nich wielkie powodzenie. Zamożność wesela na  Puszczy inaczej się nie ocenia, jeno ilością antałków piwa. Im więcej antałków piwa, tym bogatsze wesele. Bywały wesela, na których wypijano do pięćdziesięciu dużych antałków piwa. Wojna nauczyła ludzi wielu złych rzeczy, a kurpików nauczyła łamać „wyrzeczysko”i pić wódkę – której się wyrzekło. Żaden Puszczak nie lubi, żeby go pogardliwie Kurpiem nazywano i z niego kpiano. A że jest w języku chwat, więc potrafi się odciąć. Jeżeli go kto skrzywdzi, pomści się i to nieraz w sposób barbarzyński np.: przebije sąsiadowi krowę. Zabudowania z powodu pobliskich olbrzymich lasów mają bardzo dostatnie. Domy  budowane są  w węgieł, szczytami do drogi. Szczyt frontowy u góry kończy się krzyżykiem, wskutek czego dom ma wygląd małej  kapliczki. Okiennice są zwykle farbą lub farbką malowane.  Nad  i pod oknami często umieszczane są ślicznie rzeźbione gzymsy / Np. w Brzozowym Kącie p. Czarnia  widziałem  -orły polskie – wyrzeźbione przez  kurpiowskiego artystę. Na ścianach wielu domów widać staropolskim zwyczajem pomalowane krzyże. Ogródków przed domami nie ma z powodu marnej gleby i być może lenistwa tego ludu. Zwykle w szczycie domu lub w podwórzu rośnie kilka brzózek, choinek lub krzaków bzu. Drzewka owocowe są  tu rzadkością.   Każdy dom ma zwykle jedną  izbę obszerną, gdzie się podejmuje gości i przesiaduje letnią porą, alkierz gdzie śpią i komorę czyli schowanko dla różnych sprzętów i  na  kufry do ubrań.  Izba  przedstawia się jeszcze jako tako. Podłoga wprawdzie poplamiona, brudna, ale za to ściany pobielone,  a  na  nich   parę obrazów,  cały rząd  w różne kwiatki pomalowanych  „kruzycków”  /garnuszków glinianych/ i talerzyków, sporą ilość różnokolorowych wycinanek,  wyobrażających pawia, leluje, kogutki i inne stworzenia. Na środku izby do sufitu przyczepiony, z bibułki i słomek,  misternie zrobiony – pająk. W szczycie, w prawym  kącie izby, stoi stół – na którym stoi krzyż i inne gliniane figurki. Przy bocznych ścianach izby stoją ławy a przy  ścianie u drzwi wejściowych szafa ze szkłem „na orzech” pomalowana, z różnymi szklankami, talerzami, łyżeczkami. Tu już panuje wzorowy porządek. Alkierz za to w zwykłe powszednie dni przedstawia obraz nie najlepszy. Bo i jak utrzymać porządek na co dzień,  przy  licznej rodzinie, pracy w domu, obejściu a latem i na polu.  Porządek w domu robi się na niedzielę i święta, no i  na czas kolędy „kiedy ojciec duchowny przyjść mają”. Podłogi wtedy wymyte i  piaskiem posypane nieraz w ładne desenie. Stoły i ławy ponakrywane białym płótnem albo kilimami.